Dziś ze względu na nie wielką ilość czasu i piękną pogodę ( spacerze nadchodzimy! ) przedstawiamy Wam nasz skromny zbiór psich akcesoriów :)
Każda z tych rzeczy jest przez mojego psa uwielbiana. Można by wykluczyć po części piłki, których pełnego zastosowania jeszcze nie opracowała ( na aporty przyjdzie nam trochę poczekać ;P )
Największym powodzeniem cieszy się to, co związane jest ze spacerem, czyli standardowo: szelki, smycz oraz obroża.
Szelki, które widzicie są ofiarowane nam przez przemiłą panią ze schroniska ( w jej sprawie niespodzianka za kilka dni/tygodni ). Obroże oraz smycz nabyłam w sklepie zoologicznym.
Z relacji "pani ze schroniska" wynikało, że będziemy potrzebować duuużo pluszaków, bo sunia uwielbia je rozszarpywać. Jednak w całości nie ucierpiał jeszcze żaden misiek. Ten na zdjęciu odniósł tylko widoczne obrażenia ( z racji obecności małych elementów, bawi się nim tylko przy mnie).
Przedstawiam Wam jeszcze szczotkę którą Rokuś ( wiem exxtra ksywka xD ) bardzo polubił. Bardzo łatwo wyczesuje się nią wszystkie włosy, w dodatku jest poręczna i nie podrażnia skóry. Na drugim zdjęciu widzicie pas/saszetkę czy jak kto chce to nazwać na smakołyki. Towarzyszy nam ona ( lub on ) na spacerach i podczas ćwiczeń. Jest bardzo podręczna i wygodna.
Czytając czerwcowe wydanie mojego ulubionego pisma: Przyjaciel Pies, natknęłam się na artykuł o zabawie z psem. Do dzisiejszego posta pasuje idealnie zagadnienie: "Czyje to zabawki- psa czy właściciela?" Piszą tam: "...będzie lepiej, jeśli psie zabawki staną się skarbem pilnie strzeżonym przez opiekuna i udostępnianym do zabawy tylko na pewien czas."
Pamiętajmy, że "Czar prawdziwych atrakcji polega na tym, że zdarzają się tylko od czasu do czasu." Znaczenie tego zdanie nie musi dotyczyć wyłącznie "psich atrakcji"
A jak wy sądzicie? Zabawki, psa czy właściciela? Zapraszam do wypowiedzenia się na ten temat!
Pozdrawiamy! K&R
Zabawka właściciela, czasem użyczana dla psa ;))
OdpowiedzUsuńRoxi jest u Ciebie od niedawna, znając życie z czasem dorobisz się niezłego ekwipunku :).
OdpowiedzUsuńNie czytałam tego artykułu, bo i tego miesięcznika od dawna nie kupuję, więc nie wiem czy ustosunkuję się do tego we właściwy sposób. Ja uważam, że większość psiarzy (w tym ja) kupuje wiele mniej i bardziej potrzebnych akcesoriów głównie dla siebie, nawet jeśli to pies ma ich używać. Dotyczy to na przykład piątej obroży, czy kolejnej piłeczki. Są natomiast takie gadżety, które są konieczne, ale też takie, które naprawdę warto mieć, bo ułatwiają życie :).
Ja mam aktualnie 8 par szelek a planuje zakup jeszcze conajmniej 3....
OdpowiedzUsuńSmycz mamy 2 flexi i mieliśmy 2 krótkie ale poszły na wolontariat więc dla swojego psa już ich nie założe więc musze kupić nowe do tego planuje zakup linki także troche tego jest, a o zabawkach to nawet nie wspomnę, jednak pani teraz zamyka portwel bo oszczędza więc na razie kupimy tylko smycz krótką i linke.
Też planuję zakupić krótką smycz i linkę w najbliższym czasie ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeszcze masę kasy wydasz. Ja mam swój "szelkowy challenge". Zbieram wszystkie typy. Mam spacerowe, guard, norweskie. W najbliższym czasie będą GUARDinSLED. Jeszcze dużo wydatków. Też czytałem ten numer przyjaciela psa :) Wziąłem udział w konkursie i się zobaczy.
OdpowiedzUsuńPs. Czy jest ktoś poza mną kto ma psiego bloga i nie używa flexi?
Niezły pomysł, jednak pewnie dużo kosztuje takie "hobby"
UsuńChyba każdy posiadacz psa małych gabarytów posiada lub kiedyś posiadał flexi. Ostatnio jednak sama trochę przez nią ucierpiałam :/ Sprawdzają się tylko w 50%
Ja mam małego psa (właściwie średni, kilkadziesiąt gramów więcej od 10kg) i nie mam flexi. Szelki norweskie kosztowały mnie... 5 zł. Samemu je uszyłem. Robiąc rzeczy samemu, wychodzi taniej i są bardziej spersonalizowane do naszych potrzeb. To hobby jest tanie, można na nie wydać mniej niż 50zł.
Usuń